Cześć! Nazywam się Paweł Gibek. Z zawodu jestem copywriterem Z zamiłowania – kucharzem. A to mój blog kulinarny.
Kocham gotować…podobnie jak miliony osób na całym świecie. Nic specjalnego.
Dla mnie jednak gotowanie ma w sobie coś wyjątkowego. I coś dziwnego, bo czasem dużo większą przyjemność sprawia mi gotowanie niż jedzenie. Dla blogera kulinarnego to dosyć ryzykowne stwierdzenie. „Nie jesz, bo Ci nie smakuje” – taka byłaby moja pierwsza reakcja jako czytelnika bloga o gotowaniu.
Uwielbiam kuchnię włoską i…słodycze. Ty też? Więc mamy wspólną pasję. 🙂 Pasję do jedzenia. A może raczej smakowania… W sumie na jedno wychodzi. Skąd pomysł na kulinarnego bloga? Zawsze chciałem być blogerem. Dzielić się swoją wiedzą. Z zawodu jestem copywriterem. Potrafię pisać. Jednak najtrudniej jest… pisać dla samego siebie. Może dlatego, że nikt za to nie płaci. 🙂 A może po prostu zawsze jest coś ważniejszego/pilniejszego…
Skąd pomysł na blog kulinarny?
Najpierw miał być blog copywritera. Trudno jednak pisać o swojej pracy. Dużo łatwiej ją wykonywać. A gotowanie nie jest pracą, tylko pasją. A pasją fajnie jest dzielić się z innymi. Przynajmniej mi jest fajnie. Cieszę się, kiedy ktoś czyta, lajkuje, komentuje. Czy prowadzę bloga kulinarnego dla lajków? Oczywiście, że nie. Z drugiej strony opinie innych ludzi bardzo motywują do pracy. Potwierdzi to pewnie każdy bloger kulinarny. Na pewno ja to potwierdzam. 🙂 Oglądalność napędza do działania. Nawet ta niewielka. Obserwowanie progresu szybko może stać się obsesją. Choć oczywiście nie tak dużą, jak… pizza. 😀 I tutaj powinno być zdjęcie zrobionej przeze mnie pizzy. O, jest. 🙂
Jakby to rozkminił jakiś psycholog, to pewnie efektem byłyby bardzo ciekawe wnioski. Ja nie podejmuję się takiej psychoanalizy. Może po prostu chcę zostać dostrzeżony. Mieć jakiś wkład w życie ludzkości. Wiem jedno… gotowanie to moja pasja. Bardziej lubię patrzeć, jak wyrasta ciasto do pizzy, niż ją jeść. choć samą pizzę uwielbiam. Zawsze na wyjazdach chce odwiedzić jakąś lokalną pizzerię. Przygotowanie potrawy sprawia mi jednak większą przyjemność. Obserwowanie, jak ukochana osoba próbuje i wyraża swoje zdanie. Bycie blogerem kulinarnym pomaga mi się także leczyć z wewnętrznego przekonania, że wszystko musi być idealnie. Nie zawsze tak jest. Czasem nie wychodzi. Czasem sos jest mdły albo po prostu mi nie smakuje. Czasem ciasto na ravioli za cholerę nie chce się rozwałkować. Placek na pizzę nie chce się rozciągnąć, a tiramisu… płynie w swoją stronę. 🙂 Włącza się wtedy: Hmmm, ale dlaczego? Co mogę poprawić? Jak zrobić to tak, żeby wyszło dobrze? Najgorsze, że chciałbym powtórzyć od razu. A kto wytrzyma dwa tiramisu z rzędu. 😀
A tutaj zdjęcie tiramisu z podpisem, że nie tylko rybka lubi pływać. 🙂
Spowiedź blogera kulinarnego
Kuchnia włoska to nie tylko pizza, lasagne czy gnocchi. To duża rozmaitość składników, smaków i form. Tę różnorodność budują poszczególne regiony Italii. Patetyczny wstęp mamy za sobą. 🙂
Moją pierwszą podróż do Włoch odbyłem w wieku 11 lat. Pierwszą i…jak na razie ostatnią. 11 lat to tyle, ile miał zwycięzca 3 edycji MasterChef Junior. W tym wieku moja uwaga skupiała się bardziej na poszukiwaniu szalika ukochanego włoskiego klubu i piłkarza.
Piłka nożna to najwcześniejsza z moich pasji. Jednak nawet pomimo fascynacji futbolem zauważyłem, że…
…pizza może być sprzedawana na kawałki, o zgrozo kwadratowe, składane w formę kanapki,
…spaghetti bolognese to praktycznie sam (twardy) makaron z mięsem,
…włoskie gałki lodów są większe od polskich. 🙂
Wtedy właśnie polska wersja włoskich klasyków zderzyła się z oryginałem. Trochę ze szkodą dla oryginału. No ale, powtórzę po raz kolejny, miałem wtedy 11 lat… 🙂 Dziś nadal w moim sercu jest włoski futbol przełomu wieków. Na pierwszy plan wybija się jednak kuchnia włoska. Kuchnia, którą cały czas odkrywam. Ma ona polski wymiar, bo wiele potraw przyrządzam z rodzimych składników lub nieco modyfikuję oryginalne receptury, wzbogacając nutą polskości. Świętokradztwo? Może, ale przecież gotowanie ma być dobrą zabawą prawda? Prawda? 🙂 Jednocześnie chcę odkrywać i odtwarzać smaki, które poznałem w słonecznej Italii.
Poznawanie kuchni, to odkrywanie ludzi, całego kraju i jego historii. Fajnie dowiedzieć się, że kolebką makaronu są Chiny, a nie Włochy. Więc złoty kurczak Vifona był przed spaghetti bolognese. 🙂
Kocham klimat kuchni włoskiej i tutaj chcę się z Wami podzielić tą pasją, Nie tylko przepisami i własnymi pomysłami, ale także przydatnymi informacjami czy ciekawostkami. Jeśli wykorzystacie któryś z przepisów – SUPER! Jeśli Was do czegoś zainspiruję – GENIALNIE!
Ulubione dania blogera kulinarnego
Jak by się tu jeszcze przedstawić? No, jak to jak? Od kuchni! Bloger kulinarny tez człowiek. Je, pije, śpi – jak Tamagotchi. A co ja jem? Co lubię najbardziej? Oto shortlista moich ulubionych potraw kuchni włoskiej:
- colazione, czyli włoskie śniadanie – frittata ze szparagami, a jak nie ma szparagów, to frittata z cukinią,
- merenda, czyli włoskie drugie śniadanie – pasta z awokado i suszonych pomidorów podana z pieczywem,
- pranzo, czyli włoski obiad – risotto z grzybami,
- dolce, czyli włoski deser – tiramisu, nawet to płynące, 🙂
- cena, czyli włoska kolacja – pizza bianca z suszonymi pomidorami, karmelizowaną gruszką, szpinakiem i szynką cotto.
Wszystkie te przepisy znajdziesz na blogu.
Oczywiście ta lista ulega zmianie. Może nawet będę ją aktualizował. Włosi tak nie jedzą? Pewnie, że nie. A przynajmniej nie 1 do 1. Ja jednak, pomimo zamiłowania do kuchni słonecznej Italii, jestem tylko skromnym blogerem kulinarnym z Polski.
To nie ma być almanach kuchni włoskiej. Raczej moja własna podróż po meandrach kulinarnej Italii. Fajnie, jeśli również dla Was okaże się ciekawa.
Smacznego!
P.S. Ten fartuch MasterChefa jest z Pepco, a nie z TVN-u. 😉